- autor: Rychelka, 2016-10-12 17:44
-
Porażka z Kolektywem Radwanice była wkalkulowana. Martwią nas jednak jej rozmiary...
Do składu wróciły ogniwa bloku defensywnego, których to brakło w Podgaju. Zaczęliśmy ambitnie. Chęci odmówić nam nie można było. Niestety już w 6' tracimy gola w dość prosty sposób. Mimo tego, ciągle staraliśmy się zagrozić bramce Kolektywu. Malinowski i Leoszkiewicz mylili się minimalnie w dogodnych sytuacjach. Goście to wykorzystali, pakując piłkę do siatki z najbliższej odległości. Potem jeszcze zmarnowali dwie setki, a my odpowiadaliśmy niegroźnymi uderzaniami z dystansu. Do przerwy 0:2.
Na początku drugiej części dość szybko dostaliśmy trzecią bramkę, a potem czwartą. Podcięło nam to trochę skrzydła i prócz indywidualnych zrywów Malinowskiego, nie mieliśmy zbyt wiele do zaoferowania w ofensywie. Przyjezdni wręcz przeciwnie. Grali szybko, szeroko i dużo z pierwszej piłki. Tylko dzięki ich niefrasobliwości z przodu, nie skończyło się więcej niż 5:0. Kolektyw po raz ostatni skarcił nas w 71'. My strzelaliśmy sporadycznie i w dodatku za lekko.
Plac gry nasi zawodnicy opuszczali ze zwieszonymi głowami. Coś się zacięło, tylko ciężko powiedzieć co. Dwa mecze i 9 straconych goli. Do tego zaledwie jedna bramka strzelona. Jest się czym martwić, o czym rozmyślać i nad czym popracować. Gościom natomiast trzeba oddać swoje. Byli najlepiej grającą drużyną, z którą dotąd się mierzyliśmy. Szkoda tylko, że nie potrafiliśmy im dotrzymać kroku.
Nie ma dużo czasu, aby się pozbierać. Szansa na odkupienie win już w najbliższą sobotę. Udamy się do Jordanowa Śląskiego, który też dostał ,,bęcki" w ostatniej kolejce. Kto się w tym meczu przełamie?
Gromnik Kuropatnik - Kolektyw Radwanice 0:5 (0:2)
Sędziował: Polański z asystentami
Widzów: ok. 50